niedziela, 18 grudnia 2016

Organizacja II: Dusza najedzona i wyspana.

Myślę, że z podobnym problemem, jak mój, boryka się duża ilość ludzi z nieuporządkowanym kalendarzem. Mówię oczywiście o regularnych posiłkach i śnie. Problem ten może wydać się błahy i nieważny, ale w dużej mierze rzutuje na kondycji duchowej, o czym wspomnę nieco dalej.
Dużo prościej jeść i spać regularnie, gdy codziennie wstajesz do pracy na tę samą godzinę (lub zbliżoną), gdy masz pewien rytm dnia i tygodnia. Organizm przyzwyczaja się wtedy do konkretnej godziny pobudki, rozpoczęcia pracy, zakończenia jej, a także zakupów, spotkań ze znajomymi, czy wieczornego odpoczynku z rodziną w domu. Skutkuje to również tym, że ciało domaga się o tych samych godzinach śniadania, kawy, obiadu, kolacji, deseru, czy nawet czekolady. Gorzej jednak, gdy studiujesz (i dodatkowo pracujesz). Wtedy zajęcia masz o różnych godzinach- czasem wstajesz na 7:30, a czasem zaczynasz wykładem o 18:00. W tak zwanym międzyczasie ustalasz sobie grafik w pracy, w której, aby dorobić nieco więcej, spędzasz również weekendy, co czasem irytuje najbardziej. Wtedy taki rytm trzeba w sobie wypracować. Bo to naprawdę ważne. 



Spróbuję w tym wpisie opowiedzieć o kilku ważnych sprawach związanych z żywieniem i snem. Kiedyś wrzucę kilka fajnych przepisów na domowe, niedrogie i szybkie zdrowe jedzonko, którego przygotowanie sprawi wam frajdę do tego stopnia, że będziecie zapraszać znajomych (bo przecież każdy wie, że fajniej gotować dla kogoś, niż tylko dla siebie).

Rytm

Życie duchowe, mimo iż wydaje się najważniejszym w pielęgnowaniu, tak naprawdę jest tym, o które zabiegać powinniśmy najmniej. Z prostej przyczyny. Jest to ta sfera w naszym życiu, która kształtuje się sama, jeśli pozostałe funkcjonują dobrze (chociaż poprawnie). Ktoś kiedyś powiedział, że tylko dusza najedzona i wyspana może wielbić Boga. I jest w tym dużo prawdy. Ale z tym powiedzeniem jest jak z czwartym przykazaniem (Będziesz miłował Ojca swego i Matkę swoją). Owo przykazanie nie odnosi się tylko do rodziców, ale do każdego, kto jest naszym „rodzicem”, czyli mowa o wychowawcach, katechetach, a nawet spotkanych na ulicy ludziach starszych. Tak samo jest w przypadku tego powiedzenia, bowiem najedzona i wyspana odnosi się do wszystkich potrzeb fundamentalnych, fizjologicznych. Mowa o śnie, pożywieniu, edukacji, rozwoju, kondycji fizycznej, czy relacjach międzyludzkich. Dopiero, kiedy te wszystkie potrzeby zaspokoimy, możemy zwrócić uwagę na duchowość (a obiecać mogę, że ona sama zacznie się poprawiać, a nasza ingerencja będzie tylko zwieńczeniem procesu, który zachodził w nas od momentu, kiedy zaczęliśmy o siebie dbać). Tak więc, warto zadbać o fundamentalne potrzeby organizmu, gdyż ich stabilizacja realnie wpływa na stabilizację życia duchowego, a w konsekwencji na naszą relację z Bogiem.



Aby zacząć jeść, czy spać regularnie, warto zauważyć nasze potrzeby. Każdy człowiek bowiem ma inne i w przypadku pożywienia i snu. Niektórzy potrzebują więcej, inni mniej. Dlatego właśnie poświęćcie dwa, może nawet trzy tygodnie na obserwację siebie- kiedy jesteście senni, ile przespaliście godzin, na co macie ochotę, co byście zjedli, a co was odrzuca, kiedy pijecie kawę/herbatę/mleko/sok, a kiedy organizm wręcz alarmowo wzywa Coli. Dopiero po takiej obserwacji możecie zacząć planować.

Jedzenie

Nie jest to regułą, ale najbardziej optymalną liczbą posiłków w ciągu dnia jest pięć. I dla tej liczby będę prezentować plan dnia. Nikomu nie nakazuję trzymania się sztywno tej liczby, bo jeśli komuś zdarzy się (szczególnie podczas imprez, takich jak wesele) zjeść więcej lub mniej (jak na przykład podczas wyjazdu autostopowego do Gruzji- ten szczegółowo opiszę w którymś cyklu niebawem), organizm natychmiast nie odmówi posłuszeństwa. Gorzej, jak nieregularność w jedzeniu przydarza się nagminnie.



Kiedyś, ktoś znajomy powiedział mi prostą zasadę, której próbuję się trzymać (na razie z marnym skutkiem). Śniadanie jedz jak cesarz, obiad jak mieszczanin, a kolację jak chłop. W skrócie, lepiej syte, ciężkie i pełne wartości posiłki jeść rano, a na wieczór coś lżejszego, na lepsze trawienie w nocy. Także, śniadania mogą być duże (nawet powinny), drugie śniadania podobnie, może nieco mniejsze (nie mamy przecież godzinnej przerwy w pracy :) ), obiady porządne, ale bez przesady. Podwieczorki zaś i kolacje ograniczmy do zaspokajania głodu. Nikt przecież nie lubi przekręcania się w nocy z boku na bok z powodu ciężkiego kotleta, który nie może się strawić. I uwierzcie, lampka wina niewiele tu pomoże.

Wiem, ciężko jest się przestawić, kiedy przez ostatnie kilka, bądź kilkanaście lat przyzwyczailiście się do czegoś innego. Ale uwierzcie mi, da się. Warto. A poza tym, nikt nie każe wam zmieniać stylu życia z dnia na dzień. To jest bowiem rewolucja, a wszyscy dobrze wiemy, że świat nie zna żadnej dobrej rewolucji. :)



Sen

Tutaj sprawa wygląda nieco ciężej. Sen bowiem to czas, kiedy niewiele kontrolujemy, a nasza świadomość jest wyciszona. Dlatego nad snem warto pracować, kiedy nie śpimy. Liczmy przespane godziny, rzucajmy wszystko i idźmy do łóżka, kiedy tylko zorientujemy się, że czas już iść spać, bo inaczej się nie wyśpimy. Uwierzcie mi, że dużo więcej jesteśmy w stanie zrobić w ciągu dnia, jeśli popracujemy nad swoim snem. Okaże się bowiem, że jesteśmy dużo bardziej produktywni, więcej zadań wykonaliśmy w mniejszym czasie i nagle znalazł się czas na inne rzeczy, między inny innymi lekturę Pisma Świętego.



Co dalej

Dalej? Ciężka praca. Ale popłaca. Po pewnym czasie zaczniecie zauważać poprawę w koncentracji, więcej czasu wolnego, odbudowane relacje ze znajomymi, czy coraz częstszą lekturę Pisma Świętego, obecną w życiu. A to za sprawą kilku zmian. Niby takie małe, a takie znaczące...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz